Tynki
Kolejny etap w wykańczaniu naszego domku zakończony. Przyszedł czas na tynki. Panowie uwinęli się w 10 dni. Dzięki codziennej "kontroli" równości ścian, panowie mogli poprawić swoje "byki" odrazu. No bo oczywiście nie odbyło się bez niedociągnięć.
Pierszy problem pojawił się ze słupem kuchenno-salonowym:) Był on troszkę kopnięty i wymagał naprostowania. Dzięki czujności mojego męża był on poprawiany 3 razy.. do 3 razy sztuka i teraz jest ok.
Drugie niedociągnięcie pojawiło się na klatce schodowej gdzie również podczas murowania, murarzowi osunęła się żyłka i zostało to zauważone dopiero później. No i tynkarze mieli to wyprostowac. Zrobili jednak tak, że tylko nalożyli tynk i wyrównali ale poziomicy to chyba nie przykładali bo jak my przyłożyliśmy to można było palec wsadzić, taka była różnica.
Ale szybka akcja-reakcja i ściana została wyrównana. Teraz nie ma się do czego przyczepić. Jesteśy zadowoleni, a szczególnie, że w domku zrobiło się już baardziej domowo:)
Nie da się jednak ukryć, że tynkarze do porządku po sobie to się nie przyłożyli. Przed finalizacją ważne dla nas było, zeby wszystkie ściany byly proste i na podłogę nie zwracaliśmy wtedy uwagi. Tam gdzie było dostepnie to ok ale podłoga w niektórych miejscach była w opłakanym stanie, przede wszytkim tam gdzie leżała elektryka... Wczoraj pół dnia "na kolanach" kłóliśmy nadmiar tynku, żeby pod wylewki było w miare równo bo gdzie niegdzie było nawet 2 cm:(
No ale jak będę budować drugi dom to będę wiedziała, żeby przypilnować fachów i żeby dokładnie po sobie posprzątali wszędzie!!:D
A tak nasz domek wygląda teraz:):)
Salon
Garaż
Kotłownia
Mała łazienka na dole
Sypialnia
Pokój mniejszy na górze
Komentarze